PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10032679}

Monster

Kaibutsu
7,4 2 586
ocen
7,4 10 1 2586
7,2 25
ocen krytyków
Monster
powrót do forum filmu Monster

"Kaibutsu" (2023) w reżyserii H. Koreeda chwilami przypomina motyw "Blisko" od L. Dhonta, ale(!), na szczęście tylko we fragmentach! Tu jednak historia jest ciekawsza i budowana z pomysłem. Chciałoby się dodać, że z sensem, no nie. Niestety, tego brakuje, szczególnie w III segmencie, bo produkcję, chyba nierzadką praktyką w konkursowym kinie, reżyser zdecydował się rozbić na opowiadane z trzech perspektyw o jednym wydarzeniu. To była dobra decyzja, to zaciekawiło i punktuje na rzecz wizji.

Wszystko byłoby świetnie, poza faktem, że w rozwiązaniu fabuły, gdy ta matrioszka, laleczka się rozkłada - są gigantyczne luki. I to też podobne do Dhonta. Wykreowana alternatywna rzeczywistość - jakie dziecko ukrywałoby te historie tak długo, jaki rodzic nie zauważyłby wyniesienia połowy domu do wagonu w lesie, czy gdziekolwiek. W końcu, co to za sceny z dyrekcją na początku filmu, tu akurat dodaje klauzulę antyignorancką - przepraszam, jeżeli tak wygląda kultura japońska i właśnie w ten sposób działa szkoła, wówczas głęboko współczuję.

Zatem absurdów było co nie miara, a szkoda, bo można to było zrobić bliżej realiów. Polecam więc psychodeliki na seans, serio, kilka razy łapałem się za głowę. Warto wspomnieć o świetnej muzyce Riuchiego Sakamoto (1952-2024), nuty trafnie wpadają w uszy i nadają filmowi bieg. A koniec aż przypomina Babel (2006), gdy wszystkie perspektywy się łączą (w tym ta z udziałem japońskiego bohatera) i rozwiązują akcję. Właśnie Babel też parę razy spostrzegłem w tym seansie, a to miłe i dobre, bo tamten film za pierwszym razem mnie porwał, jak ta lawina błotna w "Kaibutsu". Temu filmowi daleko do tamtej ligi. Nie ma tu większych rozterek o życiu, jest trochę o dorastaniu i przyjaźni. O skrajnej ślepocie (uważam, że to akurat nie celowo, a na potrzeby scenariusza). A propos tego, palmy tu bym się nie doszukał. Rozumem, że ta najpewniej za powroty wcześniej wskazanych motywów, ale konkurencja musiała być widocznie słaba, bo w ubiegłych latach filmy były pisane rewelacyjnie, i tam Cannes się im nie pokłoniło. Nie ma tu jakiegoś pięknego tekstu bohaterów, jest po prostu myśl na produkcję.

Reasumując, było to ciekawe, nie zawiodło jak "Blisko", ale też niedaleko było do absurdu na całej linii. Radzę wychowywać dzieci mądrzej, niż matka tu. Najbardziej zaś zazdroszczę cery chłopakom, ci Japończycy, ajajaj. //4/10.

_Tristan_

Pomieszanie z poplątaniem, zaczęło się w miarę ciekawie, nauczyciel, dziwne zachowanie ucznia, kto kogo, czy to młody manipuluje nauczycielem w stylu niemieckiego Pokoju nauczycielskiego, czy nauczyciel wykazuje jakieś psychopatyczne skłoności z domieszką japonskiego dziwactwa (chociaż krzyczało we mnie, czemu ta kobieta nie idzie z synem do psychologa), niestety wątek nauczyciela idzie w odstawkę bo w połowie filmu ujawniają się Dhontowe inspiracje Koreedy w stylu Innaritu z łaczeniem tych wszystkich wątków, niestety Hirokazu to ani Dhont ani Alejandro, tak jak pięknie potrafi opiswać teraźniejszość (te ujęcia z zarośniętym wagonem pociągu nadają się na fototapety) tak kompletnie nie potrafi opowiadać, skoki w czasie, gubienie wątków itd itp, przeszkadzała mi też ta "dziwność" reakcji i zachowań bohaterów wynikająca z innych niż zachodnie, japońsko/azjatyckich kodów kulturowych, nie mam nic przeciwko poznawaniu innych niż zachoddnie podejść do świata, ale w tzw uniwersalnym języku filmu przeszkadzało mi to w odbiorze i wczuciu się historię, no i niemiłosiernie mnie to wszystko wynudziło

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones