Film jest masakryczny. Kilka razy padło w nim słowo 'cliche' i chyba to jest najkrótsze podsumowanie filmu jakie może być. Schematyczny banał z naprawdę straszną grą aktorów, co mnie już zupełnie rozczarowało patrząc choćby na doświadczenie Britt Robertson. Cóż, tamten chłopaczek był nawet jeszcze gorszy, ale jednak trzeba ich trochę usprawiedliwić naprawdę gównianym scenariuszem i totalnie niefajnymi, źle napisanymi dialogami.
Według mnie aktorzy nie byli nawet tacy źli, ale scenariusz, fabuła, dialogi, wykonanie... baz komentarza. To było tak żałosne. Fabuła filmu: dziewczyna poznała chłopaka, dzień później zerwała ze swoim chłopakiem potem przespała się z tym pierwszym, ale im sie nie podobało *wielki problem!!!* i w sumie nie wiedzieli co z tym zrobić, no bo to przecież wiadomo, że mając 16 lat seks jest najważniejszy i w sumie nic innego sie nie liczy. No, ale postanowili do siebie wrócić. Taka sytuacja. KONIEC.
typowe romansidło,jednak ta wersja wyjątkowo życiowa ; D laska ledwo gościa poznała już go do domu zaprasza a ten o niej jeszcze na noc zostaje..taaaaakie taaaam ;) nie wspominając o seksie po 2 czy 3 dniach. W sumie szkoda,że tak mało w filmie Victorii Justice